Szukaj na tym blogu

Paula Hawkins "Dziewczyna z pociągu"

               

Wydawnictwo: Świat Książki 
Data wydania / wydanie: 2015 r. 
Liczba stron: 327
Oprawa: broszurowa
Cena okładkowa: 32,90 zł
ISBN: 978-83-8031-450-4
Moja ocena: 8/10







         „Dziewczyna z pociągu” zebrała mnóstwo pozytywnych recenzji! A ja ze swoją naturą buntownika przez powszechne osądy podeszłam do niej z ostudzonym entuzjazmem i niezbyt wygórowanymi oczekiwaniami, bo czasem świetne recenzje znanych pisarzy, krytyków są po prostu chwytem marketingowym. No jakoś trzeba wypromować książkę ;)
               „Dziewczyna z pociągu” to powieść o trzech kobietach, które zostaną ze sobą połączone (w pewien sposób) w wyniku pewnych splotów wydarzeń. Na początku poznajemy główną bohaterkę- Rachel, która jest ową dziewczyną z pociągu. Kobieta, której w życiu nie poszło tak jakby zapewne chciała. Obecnie jest rozwódką, która zdecydowanie nadużywa alkoholu… jest alkoholiczką. Nazwijmy to po imieniu. Możemy się tylko zastanawiać czy upadnie jeszcze niżej. Podczas codziennej podróży pociągiem mija pewien szereg domów. Pociąg zawsze zatrzymuje się przed semaforem, więc Rachel ma możliwość spokojnej obserwacji pewnego domu. Nasza główna bohaterka od dawna obserwuje młode małżeństwo, które zamieszkuje owy dom. Podczas tych kilku minut, które ma obserwuje i wyobraża sobie całą resztę. Układa sobie w głowie, czym się zajmują, jacy są, czy się kochają, czy są szczęśliwi. Dokonuje idealizacji tej dwójki, ponieważ uważa ich za wzór małżeństwa, które się naprawdę kocha!! Są oni dla niej nadzieję, pomimo, że jej się nie ułożyło to miłość istnieje i oni byli na to dowodem. Jednak pewnego dnia coś burzy spokój Rachel. Jej wyobrażenie zostaje zderzone z… rzeczywistością. Jej idylliczny obrazek zostaje roztrzaskany. Parę domów dalej mieszka Anna (trzecia kobieta powieści). Anna jest obecną żoną ex-męża Rachel. Co najbardziej uderza? No fakt, że ta dwójka, Anna i Tom, mieszkają w domu, w którym mieszkała Rachel z Tomem. To ona go kupiła! Co za chora sytuacja! 
               Czytelnikowi przez, prawie, całą powieść towarzyszy pytanie:, „Kto to zrobił?” Tego Wam nie powiem, ale zdradzę Wam, że dla mnie od momentu pojawienia się tej postaci, była ona dla mnie naznaczona, skazana i skreślona na wstępie. Autorka tak opowiada te historię, że czytelnik ma ciągle mieszane uczucia, jego oskarżenia skaczą od bohatera do bohatera. Ta konsternacja może, zapewne, doprowadzać do szaleństwa! Nie mniej jednak od początku pewne postacie obudziły we mnie, mimo wszystko, uczucia a inne wręcz przeciwnie. Dajmy na to taką Annę… Wzbudzała we mnie tak wysoki poziom irytacji, że gdy tylko rozpoczynał się rozdział z jej punktu widzenia miałam ochotę odłożyć książkę. Kobieta doprowadzała mnie do szaleństwa. Pod pozorami niewinnej, przyjaznej, poszkodowanej kobietki. Pod maską dobrej żony, kochanej matki ukrywała tak paskudny charakter, że nie mogłam się nadziwić jak może ona mieć taki tupet!! Co tu dużo mówić, równo pod sufitem to ona nie miała. Może za dużo o niej napisałam… może nie… ale po prostu musiałam dać upust wzburzeniu!
               „Dziewczynę z pociągu” czyta się lekko, szybko i przyjemnie. Ponieważ powieść toczy się z perspektywy aż trzech kobiet, czytelnik nie ma czasu na nudę. Powieść jest genialnym dramatem psychologicznym, naprawdę bardzo dobrym studium postaci. To drugie jak dla mnie jest największym atutem powieści. Autorka mistrzowska zbudowała bohaterów i dokonała rozkładu na czynniki pierwsze ich psychiki. Wszystkie działania postaci nie są przypadkowe są bardzo dobrze uzasadnione, umotywowane czynnikami psychologicznymi. No a teraz czas na małe rozczarowanie. Genialny dramat psychologiczny, dobre studium postaci… i totalnie beznadziejny thriller. Może inaczej, to dla mnie wcale nie jest thriller! No nie wiem może spadłam z księżyca, ale spać to ja później mogłam bardzo dobrze i dość długo :D Okay, atmosfera była gęsta, że można było ją kroić i nie potrzebowałam kawy, żeby podnieść sobie ciśnienie. Wywoływała we mnie zdenerwowanie… ja najprościej w świecie byłam prawie cały czas wkurzona. Uświadomiłam to sobie dopiero w momencie, kiedy przeczytałam ostatnie słowo i zamknęłam książkę (no i przeczytałam jeszcze podziękowania... Tak, czytam podziękowania :D).  Rozumiem, że ta tajemnica, punkt kulminacyjny do którego zbliżamy się, a wciąż mamy wrażenie, że się oddalamy… no niby było to, było. Może nie mam takiego poczucia WOW, bo zbyt szybko to rozgryzłam i zakończenie nie było zaskoczeniem… Nie wiem, chce tylko wyrazić moje nieco mieszane uczucia co do tego aspektu… zdania mogą być różne, a nawet muszą! J
               Reasumując, książka jest naprawdę bardzo, bardzo dobrym dramatem psychologicznym! Trzyma w napięciu? No trzyma, ale radzę nie próbować samodzielnie rozwiązywać zagadki bo straci swoją enigmatyczność. Wiele nerwów mnie kosztowała, bo moja irytacja sięgała kosmosu, ale warto, warto było! Co też ważne czyta się ją w tri miga, ledwo zaczniesz, a już koniec. Pochłania się ją z wielką zapalczywością, przynajmniej ja, bo szczerze uwielbiam włazić do ludzkich głów, nawet jeśli tylko fikcyjnych ludzi! Serdecznie polecam i radzę zarezerwować sobie troszkę więcej czasu, bo jednak ciężko jest się oderwać.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Twój komentarz będzie miał dla mnie wielkie znaczenie ^__^

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka