Szukaj na tym blogu

Joseph Conrad "Jądro ciemności"




Wydawnictwo: GREG
Data wydania: 2008
Liczba stron: 69 +24 str opracowania
Oprawa: miękka
ISBN: 978-83-7517-113-6
Moja ocena: 5/10











Żyjemy tak jak śnimy - samotnie.
Kolejna lektur została zaliczona i przyszedł czas żeby coś o niej napisać. Odkładam to już od kilku dni, ponieważ ciągle zastanawiam się co mogę o niej napisać, jak ją ocenić. Nie ukrywam, że to ciężko orzech do zgryzienia. 
Joseph Conrad to tak na prawdę Józef Korzeniowski, który został bardzo szybko osierocony, przez zsyłkę ojca na Syberię. W późniejszych latach udało mu się uciec do Anglii i tam rozpocząć nowe życie. Musiał się bardzo szybko usamodzielnić i stać się dorosłym dzieckiem. W Anglii został majtkiem. Ta ciężka praca miała ogromny wpływ na ukształtowanie jego systemu wartości oraz charakteru. Niezaprzeczalnym faktem jest to że morze wychowuję ciężką ręką i dyscypliną.  Korzeniowski dużo podróżował i wspinał się po drabinie hierarchii na statku. I tak oto od majtka doszedł do stanowiska kapitana (od pucybuta do milionera:)). Ostatnią jego podróżą był rejs do Konga tam zachorował i po powrocie osiadł, założył rodzinę oraz zaczął pisać. Wiele polskich pisarzy, poetów miało za złe Korzeniowskiemu, że wyjechał i tworzył na chwałę brytyjską. 
Więc wybiera się pan do Afryki. Wspaniale. To takie intrygujące(...) A czy w pana rodzinie odnotowano przypadki obłąkania?
Na początku opowiadania poznajemy Marlowa, głównego bohatera, oczami jego przyjaciół ze statku "Nellie". Jednak do głównego wątku przechodzimy kiedy Marlow zaczyna opowiadać załodze o swojej podróży do Afryki, a  konkretnie do Konga. Dostaje on zlecenie odnalezienie Kurtza i sprowadzenie go. Kurtz jest dyrektorem największej placówki, która pozyskuje kość słoniową. I tu zaczyna się ujawniać całe okrucieństwo kolonizacji. Kurtz nie byłby tak bogatym człowiekiem gdyby nie wyzysk czarnoskórych ludzi. Stał się on dla nich bogiem i jego charyzma sprawiała, że słuchali go wszyscy. On traktował ich jak niewolników jak zwierzęta a nawet gorzej. A przecież to on miał ucywilizować te ludy. W opowiadaniu Conrada wychodzi, że to biali byli bardziej barbarzyńscy niż czarnoskórzy tubylcy. Marlow nie był świadomy tego, że jego podróż nabierze nowego, głębszego znaczenia. Stała się podróżą do "jądra ciemności", które każdy człowiek ma w sobie i tak na prawdę nikt nigdy nie zna się wystarczająco dobrze.  
Twierdzę, że żaden głupiec nie sprzedał nigdy diabłu swojej duszy; może głupiec jest na to za głupi, a może diabeł zbyt diabelski.
Naprawdę ciężko mi ocenić tę książkę. Z jedne strony motyw podróży jest dla mniej jak najbardziej ciekawy. Jednak akcja toczy się bardzo powoli, nie możemy liczyć na żadne zwroty akcji lub niespodziewane wydarzenia. Nie byłoby to aż tak dużym minusem gdyby nie fakt, że po dłuższym czasie spędzonym nad książką nie wiedziałam co się dzieje. Bo pomimo że oczy śledziły tekst a ja naprawdę starałam się być skupiona to ciągle myśli gdzieś mi uciekały. Dlatego musiałam się cofać i na prawdę się męczyłam. Było to najdłuższe i najbardziej męczące 70 stron książki jaką kiedykolwiek przeczytałam.  Nie chce tej książki zrównać z ziemią i uznać ją za coś nic nie wartego! Broń Boże! Bo niezaprzeczalnie coś w tym opowiadaniu jest ale nie odnalazłam jeszcze tego czegoś. Myślę, że powrócę do niej może za dwa lub trzy lata i wtedy odbiorę ją zupełnie inaczej i odkryje "to coś", bo uważam, że każda książka to ma. Tylko nie zawsze umiemy to znaleźć. 
Ciemna strona każdego człowiek. Każdy z nas ma dwa oblicza duszy: ciemną i jasną. Może właśnie Kurtz odkrył tę ciemną...
Pozdrawiam i zachęcam do dodawania komentarzy 
Książkoholiczka 


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Twój komentarz będzie miał dla mnie wielkie znaczenie ^__^

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka